Prokuratura przesłuchuje kolejnych świadków w sprawie 24 drzew usuniętych z posesji cmentarza. W poniedziałek zeznania w charakterze świadka składał burmistrz Ząbkowic Śląskich Krzysztof Kotowicz, który ponownie oświadczył, że z wycięciem drzew nie miał nic wspólnego.
- Zeznałem przed prokuratorem, że wydałem pozwolenie na usunięcie wiatrołomów jednemu z obywateli Ząbkowic Śląskich, ponieważ wystąpił on z prośbą o pozwolenie na pozbieranie połamanych, zalegających gałęzi. Wydałem takie pozwolenie zgodnie z procedurą... Natomiast informacja o wycięciu drzew wybuchła dwa miesiące później (15 września). Jedno z drugim nie ma nic wspólnego - – relacjonuje burmistrz.
- Ja jestem osobą poszkodowaną w tej sprawie - dodaje burmistrz. - Ja byłem w prokuraturze w charakterze świadka. Gdybym był oskarżony, oznaczałoby to, że to ja wyciąłem te drzewa lub wydałem zgodę na wycinkę. To byłoby nieprawne działanie, dlatego, iż nie mam takich kompetencji.
Wszystkie zamieszane w sprawę strony zeznawały już w prokuraturze, gdzie dowiedzieliśmy się m.in. że Ryszard Klita – przedsiębiorca, który dokonał wycinki i zgłosił się później na policję – nie przedstawił żadnego dokumentu upoważniającego go do takich działań. Wycinki drzew dokonał na podstawie planu zagospodarowania przestrzennego nekropolii, w którym zaznaczone zostały drzewa przeznaczone w przyszłości do usunięcia.
Jedyną osobą, która prawnie mogłaby wnioskować do uprawnionego organu zewnętrznego o wycinkę drzew, jest burmistrz. Takiego wniosku jednak nie było.
Prokurator Paweł Migacz powiedział nam, że przesłuchano wszystkie osoby, które mogły wnieść coś do sprawy i dotychczas nie postawiono nikomu żadnych zarzutów. Jednak w związku z dużym zainteresowaniem społecznym i medialnym, najpóźniej w poniedziałek wystąpi z wnioskiem o przeniesienie sprawy do prokuratury okręgowej. Takie działanie konieczne jest dla dobra sprawiedliwości.