Mulaże są formą imitacji zmian skórnych chorych części ciała. Twórcą eksponatów jest przedwojenny lekarz prof. Albert Neisser. Nikt dokładnie nie wie, w jaki sposób mulaże powstały, bo medyk tajemnicę zabrał do grobu. Wiadomo, że w latach 30 nie było na świecie wielu twórców, których dzieła umieszczano w klinikach, czy w muzeach anatomicznych.
- Preparaty pamiętam jeszcze z czasów studiów, wywarły one na mojej grupie ogromne wrażenie. Zastanawialiśmy się, w jaki sposób twórca idealnie odwzorował ledwo widzialne zmarszczki naskórka – opowiada Grażyna Olcha, lekarz dermatolog z Wrocławia.
Pewne jest, że prof. Neissner posiadał wiedzę na temat powstawania rzeźb, odlewania form z wosku i kolorowania . Po jego śmierci próbowano tworzyć podobne eksponaty z gipsu, jednak jakościowo są nieporównywalnie z preparatami z wosku.
W sali znajdują się wykonane gipsową techniką głowy trędowatych.
- Obecnie studenci mogą oglądać choroby skóry na zdjęciach w internecie. Mulaże są jednak praktyczną formą przestrzenną. Powstały one wyłącznie w celach dydaktycznych – tłumaczy prof. Eugeniusz Baran, kierownik katedry i kliniki dermatologicznej.
Wosk pszczeli odkształca się w temperaturze 62-72 stopni Celsjusza. Niszczycielsko działa upał i kurz. Aby temu zapobiec preparaty znajdują się w oszklonych szafach.
- Robimy wszystko, aby w muzeum panowała stała temperatura dwudziestu paru stopni. Aby uchronić mulaże przed słońcem wstawiliśmy matowe szyby – dodaje profesor.
Oprócz unikatowych preparatów w klinice znajduje się kilkaset dagerotypów. To wynaleziona w 1839 roku pierwsza technika fotograficzna umieszczania zdjęć na szkle. Widać na nich pacjentów z różnymi schorzeniami dermatologicznymi.
W Polsce jest ok. 10 placówek medycznych, w których niewiele jest pomocy dydaktycznych z wosku. Wrocław ma ich najwięcej, bo aż 300. Przed wojną wrocławski zbiór liczył blisko 2700 mulaży.