Do eksplozji doszło podczas mieszania związków chemicznych w porcelanowym tyglu. Wybuchł chloran potasu z siarką. Doktorant z Wrocławia, który prowadził doświadczenia, ma najprawdopodobniej urwany palec, wybite zęby i poparzoną twarz. Asystująca mu doktorantka została niegroźnie ranna w nogę. Uczniowie po badaniach w szpitalu zostali wypisani do domu. Mają drobne zadrapania. Byli także badani przez okulistę.
- Huk i widok krwi spowodował reakcję szokową u wielu osób. Cztery z nich trafiły do szpitala. Na miejscu są specjaliści, którzy badają przyczynę wypadku. Według straży pożarnej użyte podczas pokazów doświadczenia były niegroźne – mówi Andrzej Charytoniuk z biura prasowego Politechniki Wrocławskiej.
- Obecnie nie wiemy, jak to się mogło stać. Wczoraj przeprowadzaliśmy kilka prób generalnych i wszystko odbywało się bez najmniejszych problemów. Mogę powiedzieć, że żadna z osób biorących udział w doświadczeniu, nie popełniła błędu. Z doświadczeniami chemicznymi tak bywa, że nigdy nie mamy pewności, czy wszystko pójdzie po naszej myśli - powiedziała Jadwiga Sołoducho, profesor wydziału chemicznego na Politechnice Wrocławskiej.
Na miejscu znajduje się policja i prokurator. Trwają czynności wyjaśniające. - Przypuszczam, że prokurator zakończy dziś działania na terenie oddziału Politechniki i jutro będziemy mogli ruszyć z dalszym projektem Festiwalu Nauki. Oczywiście w związku z zaistniałą sytuacją zrezygnujemy z doświadczeń chemicznych - poinformował Janusz Matuszewski, z-ca dyrektora Zamiejscowego Ośrodka Dydaktycznego w Legnicy Politechniki Wrocławskiej.
Pokaz dla szkół na dziedzińcu uczelni odbywał się w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Nauki. Był on ilustracją do wykłady o tytule: "Chemia pirotechniczna". Prowadzącą była Hanna Nowakowska-Oleksy z Wydziału Chemii Politechniki Wrocławskiej.