Zaniepokojony czytelnik Paweł opisał nam w mailu dość dziwną sytuację. „Jechałem z Niemiec do Polski i granicę przekraczałem w Zgorzelcu. Już po polskiej stronie zatrzymała mnie niemiecka policja. Nie znam się dokładnie na uzgodnieniach z Schengen, więc spokojnie zatrzymałem auto, poczekałem aż podejdą i wtedy niestety spotkała mnie niemiła niespodzianka. Żaden z nich nie mówił w języku polskim, a przecież znajdowaliśmy się na naszym terytorium. Na szczęście jestem nauczycielem angielskiego, więc z dogadaniem się nie mieliśmy problemów. Co by jednak było, gdyby zatrzymali osobę, która nie mówi ani w języku niemieckim, ani angielskim. Okazało się, że zatrzymano mnie z powodu auta. Podróżowałem swoim granatowym volkswagenem passatem. Podobny figuruje jako auto skradzione. Po przejrzeniu dokumentów puścili mnie wolno i wróciłem do Wrocławia. Jedna fakt tej kontroli wzburzył mnie”.
- To naprawdę dziwne – sprawę skomentował Antoni Owsiak, rzecznik prasowy zgorzeleckiej policji. – Uważam tą sytuację za mało prawdopodobną. Policja niemiecka może przeprowadzać kontrole na naszym terytorium, jednak muszą być spełnione określone warunki. Dzieje się tak w przypadku kontynuacji pościgu, czyli po popełnieniu przestępstwa prowadzą oni pościg, jednak muszą cały czas mieć z nim kontakt wzrokowy. Nie mogą oni na przykład godzinę po popełnieniu kradzieży patrolować polskich ulic i kontrolować osoby, które wydają się im podejrzane. Poza tym o takiej sytuacji muszą natychmiast powiadomić naszego dyżurnego. W przednim roku mieliśmy do czynienia z jedną lub dwoma takimi sytuacjami, zawsze wiązało się to z kradzieżą auta po stronie niemieckiej. Istnieją dwie grupy mieszane: dochodzeniowo – śledcza Nysa i Grom, ale jak wspomniałem składają się one z polskich i niemieckich funkcjonariuszy, więc ktoś musiałby tam mówić po polsku.
Co na ten temat sądzi straż graniczna? – Patrol niemiecki ma prawo do nas wjechać w przypadku kontynuowania pościgu – powiedział podpułkownik Jarosław Węgrzynowski. – Mamy na przykład umowę z Litwą, że wzajemnie patrolujemy swoje terytoria do 100 km od granicy, jednak z Niemcami nie podpisaliśmy takiego specjalnego porozumienia. Obowiązują nas ogólne przepisy strefy Schengen oraz dwustronna deklaracja polsko – niemiecka, która jednak nie daje takich możliwości, jak na w przypadku Litwy.
Co zrobić jeśli mamy wątpliwości co do kontrolującego nas patrolu? – Wtedy najlepiej udać się na najbliższy komisariat – kontynuuje podpułkownik. – Można również wezwać patrol polskiej policji. W opisanym przypadku istnieją bowiem podejrzenia, że są to osoby nieuprawnione, słowem przebierańcy.
- Najczęściej patrole niemieckie stoją przy punktach wyjazdowych z Goerlitz – dodaje rzecznik. – W miejscach, które kiedyś zajmowali celnicy. Istnieje możliwość, że kierowca ten myślał, że jest w Polsce, jednak terytorialnie nadal przebywał w Niemczech. Granica w samym mieście przebiega na Nysie, przepływającej przez centrum. Może widział polskie flagi razem z niemieckimi i myślał, że już jest u nas. Lecz na 99 proc. strona niemiecka nie miała takiej możliwość. O przebierańcach, udających naszych kolegów po fachu, nie słyszeliśmy, a zapewne jako pierwsi otrzymalibyśmy tą informację.